Plaża-Obóz

j/w

Siedziała na jakimś pniu i wpatrywała się w ocean. Skuliła się lekko.

Przyszedł tu od Natalie i Lucy. Usiadł na piasku i siedział patrząc na ocean.

Spojrzała na Nathana i uśmiechnęła się do niego.

Spojrzał na Sophie z uśmiechem. wstał i podszedł do niej.
-Hey -powiedział przyjaźnie.

-Hej, Sophie jestem-przedstawiła się-Jak tam?

obudziła się i wyszła z namiotu. Spacerowała sobie po plaży.

-Nathan -uśmiechnął się.
-Jakoś żyję, ale mam kuku na czole. A Ty jak się masz?

-Nio właśnie widzę-spojrzała na jego czoło-Ja dobrze, tylko trochę mnie ngoa boli.

-Coś poważnego? -zapytał i spojrzał na nogę. Rozejrzał się i zobaczył Lucy.
-Hey księżniczko -zawołał do niej.

-Trochę posiniaczona i rozcieta-uśmeichnęła sie do Lucy-Hej, Sophie jestem.

-Niestety lekarzem nie jestem -powiedział i miał taki dziwny wyraz twarzy.
-Nawet nie umiem pomóc...nikomu -spojrzał na piasek/

odwróciła się i zobaczyła Nathana uśmiechnęła się i pomachała mu z wielkim uśmiechem. ale nie podeszła bo nie chciała im przeszkadzać czy coś : )

-Nie martw się jeszcze komuś pomożesz-poklepała go po plecach.

-Dzięki -uśmiechnął się.
-Sami fajni ludzie na tej wypie -dodał i spojrzał jej w oczy -Sliczne masz oczka

-Fajni, fajni-uśmiechnęła się-Dzięki, twoje też są ładne i nie tylko.

usiadła sobie i patrzyła na morze i nawet płakać zaczęła tak cichutko.

Uśmiechnął się.
-Pierwszy komplement od paru miesięcy -powiedział zadowolony.
-Skąd jesteś?

-Pierwszy? Dziwne.
-Z LA, a ty?-spojrzała na niego.

-Z Tree Hill -odpowiedzial z uśmiechem przypominając sobie wszystko.
-Kochane, małe Tree Hill.

-Urodziłam sie tam i dorastałam, ale od paru lat mieszkam w LA-uśmiechnęła się.
-Z chęcia bym tam wróćiłą, tęsknie.

-Też teraz tęsknie. To moze jak stąd wyjdziemy cali i zdrowi to pojedziemy razem, hmm? -spojrzał na nią z uśmiechem

-No jasne-uśmiechnęła się-Już sie nie mgoę doczekac.

-Też chętnie tam wrócę -powiedział i spojrzał na wodę -O teraz bym się napił kawy w Carens Cafe.

Nagle fale oceanu wyrzuciły pod ich nogi sfatygowany już lecz nadal nadający się do odczytania dziennik na którym widniało Haley James.

-Karen's Cafe-rozmażyła się i zamknęła oczy.

Uśmiechnął się, a chwilę potem jego uwagę przykół zeszyt, dziennik.
-Haley? -szepnął i wziął go do ręki -Matko...

( wspomniena w retrospekcjach zachęcam do czytania )

Podeszła do niego-Co to?

-Dziennik Haley -szepnął i otworzył go. Przeczytał. Myślał, że jej już nie ma, bo tu jej nigdzie nie widział.
-Wyjechała, by śpiewać... -dodał i spojrzał na Sophie.